- Moi rodzice mnie już nie obchodzą - burknęłam, kiedy doszłam już do siebie
-Yyy....dobrze, niech będzie.
Zaczęłam iść w stronę wodospadu.
- A ty dokąd? - spytała wadera
- Sama nie wiem....
- Zostań tu. - zaproponowała.
Nie mogłam się nie zgodzić, przecież sama sobie i tak nie poradzę.
- Dobrze! Jak nazywa się ta wataha?
- Wataha Mrocznego Słońca - odpowiedziała. Spodobała mi się ta nazwa.
Szczególnie "Mrocznego".
- Są tu jakieś szczeniaki?
- Niestety nie...- trochę zasmuciłam się, ale przecież znajdę sobie jakieś zajęcie.
- Może oprowadzę cię po watasze? - zaproponowała Sara
- Chyba wolę sama się przejść......
Wadera zrobiła trochę zawiedzioną minę, ale powiedziała:
- No dobrze, tylko trzymaj się z dala od granic watahy.
- Oczywiście! - powiedziałam zadowolona.
Pobiegłam przed siebie. Znalazłam się w cudownym miejscu. Wszystkie drzewa były......fioletowe!
- "Jak pięknie" - pomyślałam.
Wkroczyłam na ścieżkę. Zauważyłam dwa wilki idące w moją stronę. Nie zauważyły mnie. Rozmawiały:
- Idziemy nad jezioro? - spytała niebiesko-szara wadera
- Świetny pomysł Lawenda! - Odpowiedziała jej druga.
- Kim jesteś? - Spytała biało-czarna wadera, kiedy mnie zobaczyła.
- Jestem Moon, nowa. - Odpowiedziałam bez zastanowienia.
- Aha, ja jestem Night, a to Lawenda.
- Miło mi...
- Masz tu jakąś rodzinę? - spytała Lawenda.
Na myśl o rodzinie aż mną wstrząsnęło.
- Nie - odpowiedziałam krótko
- Dobrze, no to pa! - powiedziała Night i wadery poszły dalej.
Postanowiłam pójść na łąkę. Chciałam trochę odpocząć. Usiadłam na trawie. Siedziałam sama z piętnaście minut. Wtedy zauważyłam, że coś poruszyło się w oddali. Pobiegłam z nadzieją, że to może jakiś zając lub inne małe zwierzę, bo zrobiłam się głodna. Ku mojemu zdziwieniu była to wadera. Zbierała niebieskie kwiaty.
- Witam - powiedziałam - jestem Moon.
- Cześć....jestem Sofia....
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilkę, głownie o watasze. Dowiedziałam się, że muszę wybrać sobie klan. Pożegnałam się i postanowiłam coś zjeść i pójść wybrać klan.
Złapałam małego zająca i zjadłam go. Głód zaspokojony. Wracałam właśnie w stronę jaskiń, kiedy zauważyłam kolejnego wilka. Był to basior.
- Witaj - powiedział - jesteś tu nowa?
- Tak, jestem Moon...
- Ja jestem Zuko, w jakim jesteś klanie?
- Jeszcze w żadnym.
- Zaprowadzę cię do Sary, ona pomoże ci wybrać.
Poszliśmy razem do jaskini alfy. Poznałam historię wszystkich klanów. Zaciekawiła mnie.
- I jaki klan wybierasz? - spytała wadera
- Myślę, że będę pasowała do klanu ognia. Jest tam jakiś wilk?
- Tak, jest tam Max, poznałaś go już?
- Jeszcze nie.
- Poznacie się jutro, a teraz idź już spać, jest późno.
- Dobrze - powiedziałam.
Sara zaprowadziła mnie do mojej jaskini. Wyglądała jakoś tak:
- Przepiękna! - powiedziałam - dobranoc...
- Dobranoc - odpowiedziała Sara i poszła dalej.
Ucieszyłam się. Myślałam, że będę musiała mieszkać w jaskini z dorosłym wilkiem, a tu taka niespodzianka! Znalazłam sobie świetne miejsce, położyłam się spać i momentalnie zasnęłam.
* * *
Następnego dnia (przed szkołą) poszłam do swojego klanu. Spotkałam tam basiora.
- Witam jestem Moon.
- Ja jestem Max, jesteś w tym klanie?
- Tak, wytłumaczysz mi czym zwykle się zajmujesz?
- Sara ci nie tłumaczyła?
- Trochę tak, ale chcę wiedzieć dokładnie, żebym później od razu wiedziała co mam robić, to jak, opowiedz mi?
< Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz