Obudziły mnie silne promienie słońca padające na moją jaskinię. Postanowiłem wyjść na świeże powietrze. Dziś miałem ochotę na wspinaczkę w góry. Od razu pomyślałem, że dojdę tam przy użyciu skalnych szlaków. Moje myśli okazały się trafne. Gdy już stałem na górze widziałem wszystko, dlatego bo był stąd wspaniały widok. Zauważyłem również jelenia i to dosyć dorodnego. Pomyślałem, że nie mogę stracić takiej okazji. Ruszyłem w pogoń za nim. Gdy zeszedłem i byłem już na dole. Jeleń nagle jakby zniknął, ale dobrze wiedziałem, że gdzieś się tu chowa. Okazało się, że był w pobliżu jeziora beta i pił z niego wodę. Przyczaiłem się na niego i w pewnym momencie zaatakowałem. Jeleń był sprytny, bo przewidział mój atak, ale ja się tak łatwo nie poddałem. Biegłem za nim i czekałem, aż się zmęczy. W pewnej minucie przystanął na chwilę. A ja tym razem od razu zacząłem atak. I udało mi się. Postanowiłem, że jako wdzięczność za przyjęcie do watahy przyniosę Sarze jego róg. Jak powiedziałem tak się stało. Dumnie stanąłem przed Alfą i przekazałem jej róg.
-Widzę, że nieźle się spisałeś-powiedziała.
-Nie było łatwo, ale umiałem sprostać temu zadaniu.
Wróciłem do mojej jaskini, ale znowu poczułem, że nie mam ochoty na leżenie w jaskini. Wyszedłem nad wodospad dusz i spędziłem tam kilka godzin. Po powrocie położyłem się w jaskini i zasnąłem.
-Cóż powiem jedno, dzień jak co dzień-powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz